8. Moja kolekcja, cz. 1 - koty.

Witam wszystkich!

Po tej jakże nieszczęsnej historii z René naszedł mnie pewien pomysł - co, gdybym opowiedziała o każdej figurce z mojej kolekcji, bez kontekstu opowiadaniowego? (Czy takie słowo w ogóle istnieje?)

Jeśli chodzi o kwestie techniczne - każdy post z tej serii będzie opowiadał wyłącznie o wybranej grupie zwierząt, takich jak zwierzęta gospodarskie czy gryzonie. Tak by nie zanudzać Was długością postów. Będę opowiadać o okolicznościach, w jakich dostałam danego LPS'a, a także o różnych historiach z mojego życia w które były wplątane.

Pierwsze będą koty, głównie z dwóch względów: koty są moimi ulubionymi zwierzętami i to ich mam najwięcej.

Aha, i wreszcie znalazłam jakieś prowizoryczne tło! Nie jest ono powalające, ale da się je znieść i nie skupia na sobie całej jakości zdjęcia. Bardzo wybitne osiągnięcie.

Ale już nie przedłużam i przedstawiam Wam pierwszą figurkę:


Oto Cassie! Kupiłam ją, a raczej kupiła mi siostra, w grudniu 2021. Przyznaję bez bicia, że najprawdopodobniej nigdy bym jej nie kupiła gdyby nie fakt, iż była w zestawie z shorthair'em. A szkoda, bo jest naprawdę śliczna!


Tego pana chyba znacie z drugiego posta o nowych LPS. W tamtymże wpisie stwierdziłam, że będzie nazywał się Noir, ale to było imię wymyślone właśnie w momencie pisania, więc najprawdopodobniej je zmienię. Śmieszny jest fakt, że LPS'owi, którego chciałam praktycznie odkąd zaczęłam je zbierać do tej pory nie wymyśliłam nawet imienia które nie będzie się zmieniać co kilka dni. Cóż, najwidoczniej tak bywa.


...a więc przedstawiam Wam mojego pierwszego POP'a...

Była to dziewczyna o jakże wdzięcznym imieniu Galaxy Limonka. Należała do prestiżowej grupy ulubionych LPS moich i mojej kuzynki - GGJ. Cały czas się bawiłyśmy w ich perypetie, a tej pani z czasem przypadła rola zimnego tomboya, który za nic miał bycie taktownym wobec innych. Aż w końcu stała się rzecz straszna - moja kuzynka niechcący (a może chcący? Zdania wśród rodziny są podzielone) upuściła ją na podłogę. Wtedy to rozpadła się na połowy. Na szczęście na starym telefonie mojej mamy zachowały się zdjęcia sprzed wypadku. I niech tam zostaną, tak dla potomnych.


Sakura Melody! To imię chyba pochodzi z bloga Galaxis. Sakura również była elitą należącą do GGJ, ale drastycznie różniła się od Galaxy - bowiem Sakura była kimś, kogo można nazwać gold digger'em. Chodziła z jakimś tam piosenkarzyną Grześkiem Jogurtem (???), ale jedynie dla jego (i jego matki) pieniędzy. O panie Grześku będzie tu pisane. O jego matce nie, bo to nie G2. Ale podpowiem, że jest to Felina Meow.


Oto ta shorthair'ka z zestawu z Cassie! Kupiłam ją wraz z jeszcze inną kotką, ale o niej będzie za chwilę. Cały zestaw kosztował 30 zł, a do tego dostałam jeszcze bonus w postaci motylka ochrzczonego imieniem Elian. O samej shortce nic nie mogę powiedzieć bo mam ją stosunkowo krótko i nic nie zdążyło się z nią wydarzyć.


Jeśli się nie mylę to występowała ona w "Pamiętniku Księżniczki" od ThePuddingLPS. U mnie nie ma aż tak bogatej historii, bo u mnie nie ma nic. Po prostu wspaniale.


To ostatnia kotka z tamtego zestawu. Raz nazwałam ją Katrina i myślę, że tak już zostanie. Jeśli się nie mylę to była żoną Heliodora i siostrą dwóch innych kotek, które zaraz pokażę.


To jedna z tych sióstr. Raz się nią bawiłam, że to taka typowa blachara czy coś. Potem w epoce Heliodora nazywała się Charlotte i była po prostu znerfioną i ugrzecznioną wersją siebie z zabawy.


Ostatnia z sióstr! Była ona tą "miłą siostrą". Każdy się bawił w dobrą i złą siostrę, nie różnię się tym od Was, kochani. Zapomniałam tylko jak miała na imię w epoce Heliodora.


To chyba będzie koniec! Mam nadzieję, że miało to jakiś ład i skład. Następne powinny być psy, bo mam ich podobną ilość.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i do napisania! <3










7. Dziękuję!

Witam serdecznie!

Chciałabym podziękować DiarioLPS za bardzo pozytywny odzew. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że ktokolwiek tu zajrzy, więc pisałam głównie dla siebie. A tu taka niespodzianka!

Do Diario: jesteś naprawdę wspaniałą osobą i cieszę się, że możemy Cię mieć w naszej skromnej blogosferze. Mam nadzieję, że zobaczę jeszcze więcej Twoich postów, bo bardzo przyjemnie się je czyta. Życzę dalszych sukcesów i jeszcze raz dziękuję!

6. Pogadanki i nowe LPS

 Witajcie po kilkumiesięcznej przerwie.

Trochę trudno mi się przywitać tak, jak gdyby nigdy nic się nie stało. W końcu jestem już o rok starsza niż wtedy, gdy zaczęłam pisać. Przepraszam za to milczenie i daję wyjaśnienie:

Wypaliłam się w kwestii pisarskiej.

Najzwyczajniej w świecie nie wiedziałam, o czym napisać: figurki kupuję raz na kilka miesięcy, generalnie to nie tworzę ani "życiorysów" dla figurek, ani seriali, ani chociażby domków (pamięta ktoś ten szał na robienie pokoików po pudełkach od butów? Wraz z moją kuzynką kochałyśmy oglądanie jak ktoś je tworzy). O swoim życiu nie zamierzam opowiadać, gdyż nie pasowałoby to do celu, w którym stworzyłam tego bloga - jeszcze głębsze rozpalanie pasji do figurek zarówno we mnie, jak i w innych. Co gorsza, mogę nawet teraz stwierdzić z całą pewnością, że to nie będzie jedyny raz. Tak więc już w tym momencie przepraszam za te wszystkie "zamilknięcia", jakie będą miały miejsce.

Teraz czas na bardziej pozytywne wiadomości - otrzymałam w prezencie 5 nowych figurek. 4 są z generacji 4, a jedna z generacji drugiej, a tak dokładniej to ta. Wśród LPS z generacji czwartej znalazła się panda fuzzy, którą dostawało się w Smyku za kupienie trzech figurek. A przynajmniej wnioskuję, że tak było, ponieważ trzeba było zrobić właśnie to, by dostać Felinę Meow. Wracając do pandy, niestety dodatek od niej się zgubił. A szkoda.

Oprócz tego klasycznie w moim stylu kompletnie zresetowałam cały świat, który stworzyłam wokół moich figurek - a co za tym idzie - wiele charakterów postaci nie miało zbytniego sensu i musiałam całkowicie je zmienić, w tym Heliodora. Właśnie sobie przypomniałam, że obiecywałam napisanie o Rene, czego nie zdążyłam zrobić przed totalną anihilacją wszystkich postaci. Ups!...

Niestety ten post będzie bez zdjęć, bo dalej nie znalazłam tła, na którym LPS byłyby dobrze "chwytane" przez aparat telefonu, a jedyny aparat w moim domu który działa to Instax, który, no, powiedzmy że się nie sprawdzi w tym wypadku...

Mam nadzieję, że u Was wszystko w jak najlepszym porządku. 

Kocham Was i do następnego napisania! <3